Szukając w Archiwach

 

Dość często dzielimy się z Państwem relacjami z prowadzonych przez nasze Muzeum badań nad historią golfa w Polsce, z taką myślą, że być może nasze doświadczenia przysłużą się też dla innych badaczy, szperaczy, historyków; dla tych, którzy stoją na straży narodowego dziedzictwa kulturowego, ale głównie tych, którzy z pasji tworzą rodzinne prywatne archiwa i muzea.

Szukając w Archiwach. Źródło: pixabay

W swojej pracy stale, niemalże codziennie, przeszukujemy chociaż jeden katalog jakiejś instytucji, z listy tych, które co do zasady gromadzą źródła historyczne, głównie: biblioteki, archiwa, muzea. Lista jest długa, do wielu wracamy ponownie, w większości jednak zaglądamy w nowe miejsca po raz pierwszy. Wszędzie zaczynamy od tego samego hasła przedmiotowego „golf”, notorycznie wpisywanego w kolejny, i w kolejny, i w kolejny katalog. Poszukiwania zazwyczaj zaczynamy od katalogów dostępnych online, pamiętając, że w wielu przypadkach nie wyczerpuje on pełni zasobów posiadanych przez daną instytucję. Czasami w odpowiedzi wpisanego zapytania, pojawia się lista wielu obiektów, które dalej szczegółowo trzeba sprawdzić, innym razem program uparcie odpowiada: „Znaleziono "0" pasujących rekordów”. Czasami odpuszczamy, czasami konfrontujemy wynik offline, czyli kontaktując się na żywo z przedstawicielami instytucji czy odwiedzając czytelnie i katalogi stacjonarne. Czasami badania pod danym adresem trzeba zwyczajnie odłożyć na „później”, pamiętając o tym, że proces digitalizacji zasobów archiwalnych, bibliotecznych i muzealnych w naszym kraju tak na dobre dopiero się rozpoczął i jeszcze raczej długa droga, abyśmy mogli wszyscy wspólnie oznajmić, że: „od teraz jesteśmy już na bieżąco”. Nierzadko zdarza się, że po roku, albo i później, znów wracamy pod jakiś adres, gdzie odnajdujemy zupełnie nowe rekordy, których wcześniej dany katalog online nie miał zapisanych w swoich bazach.     

Zajmując się historią rozwoju dyscypliny sportowej w naturalny sposób interesują nas wszystkie zasoby, które wprost dotyczą historii sportu, działy w bibliotekach, sportowe czasopisma i książki o tej tematyce. Ile jednak razy życie nas zaskoczyło, gdy ciekawe i cenne informacje odnajdowaliśmy w działach czy zasobach, na których przeszukiwanie byśmy nie wpadli. Na naszej liście małych badawczych sukcesów są już: archiwa wojskowe i rozkazy dowódców jednostek wojskowych, są katalogi mód ówczesnych, są czasopisma „plotkarskie” czy gazety partii politycznych, ale są też archiwa bankowe i księgowe. To właśnie z dokumentów finansowych udało nam się np. potwierdzić lata działalności pola golfowego w Powsinie czy odnaleźć działalność Golf-Klubu z siedzibą w Gdyni.

Tym razem dotarliśmy do dokumentacji niemieckiej Agencji Kredytowej W. Schimmelpfeng, której zadaniem było badanie wiarygodności kredytowej i sytuacji finansowej różnych podmiotów gospodarczych, które planowały ze sobą współpracować. Agencja pośredniczyła w tych relacjach: na wniosek jednego partnera biznesowego badali sytuację finansową drugiego kontrahenta. I proszę sobie wyobrazić, że w tych teczkach aktowych, również odnajdujemy cenne informacje, które budują historię rozwoju dyscypliny golf na naszych ziemiach.

Sprawa dotyczy historii pola golfowego w Szczawnie Zdroju. Oczywistym jest, że z pytaniem o kwerendę wystąpiliśmy do Archiwum we Wrocławiu, skąd wróciła odpowiedź, że niestety żadnych akt dotyczących klubu i pola tutaj nie znajdziemy. Tym razem nie poddajemy się jeszcze, więc w ruch idzie przeszukiwanie katalogów w przedmiotowych hasłach szczegółowych. I tym sposobem udaje się odnaleźć: 1). akta dotyczące Grand Hotelu (zw. „Schlesischer Hof”), który był administratorem również pola golfowego oraz 2). akta dotyczące pierwszego PRO w Szczawnie – A. E. Gregory. 

Z zapałem w pierwszej kolejności sięgamy po kilka stron dokumentów dotyczących angielskiego trenera. Jest to na ten moment drugie źródło, które potwierdza istnienie takiej osoby, ale pierwsze – w naszych polskich archiwach. Co znajduje się teczce aktowej? Aby to sprawdzić, uruchamiamy sprawdzoną procedurę, a więc: zapytanie do Archiwum, wymiana korespondencji, zamówienie, opłata za usługę skanowania akt – i mamy dokumentację. Teraz trzeba ją przetłumaczyć i przeanalizować. Okazuje się, że to jedynie malutki fragmencik z życia zawodowego golfisty w Szczawnie, dotyczący zapytania z firmy Dunlop o wiarygodność finansową, zatrudnionego przez ks. J. Hochberga, trenera. Agencja kredytowa W. Schimmelpfeng wysłała więc zapytanie do pracodawcy, a następnie na podstawie uzyskanej odpowiedzi, udzieliła zwięzłej informacji do firmy Dunlop. Ot, i cała historia.

Jedna ze stron dokumentacji aktowej. Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu


Ale przynajmniej dowiadujemy się, że Gregory, który przybył z Anglii, faktycznie w Szczawnie pełnił rolę trenera. Będąc zatrudnionym przez administrację uzdrowiska pobierał stałe wynagrodzenie, miał zapewnione zakwaterowanie i wyżywienie oraz pokrycie kosztów przejazdów i podróży. Był upoważniony również do pobierania od uczniów gry w golfa stawki godzinowej za swoje lekcje. Do jego dyspozycji pozostawiona była też pewna pula środków.

Pole golfowe w Szczawnie, prowadzone przy hotelu klasy premium, jakim niewątpliwie był Grand Hotel, gwarantowało również obsługę i warunki pracy na najwyższym poziomie. Wzór do naśladowania dla niejednego obecnie działającego polskiego klubu. Analizując archiwalne dokumenty, zamknięte w 6 małych stronach scanów, zastanawiamy się m.in. jakie inne jeszcze obowiązki należały do szczawieńskiego Pro? Może pozostawiona do jego dyspozycji „pewna pula środków” miała być przeznaczona na zakup sprzętu golfowego i piłek dla klubu? Stąd pewnie to zapytanie od znanej golfistom firmy Dunlop. Może i tak, ale ta dokumentacja aktowa wprost tego nie wyjaśnia.

Z ciekawości, już tak na marginesie, szukamy w zasobach internetu adresu podanego na [stuletnim prawie] telegramie: „Deutsche Dunlop Gummi Compagnie A.G. Hanau a. M.  (ang. Dunlop Rubber Company AG, Hanau)”. Trafiamy na historię potężnej fabryki działającej pod marką Dunlop, niemiecki oddział w Hanau, która zajmowała się produkcją opon, wszelkiego rodzaju części oraz… wozów i pojazdów. O ewentualnej produkcji, pod tym adresem, sprzętu do gry w golfa, – ani słowa. A więc w planach zakupowych angielskiego trenera tym razem nie były piłki golfowe, a raczej… sportowy samochód J Spoglądamy jeszcze raz na wrocławskie archiwalia oznaczone datą: „rok 1926”. Jak wiemy z innych źródeł, pod koniec lat 20-tych XX w. (przed 1929 r.) Gregory podjął dodatkowo pracę trenera również na polu golfowym we Wrocławiu. Odległość pomiędzy Szczawnem Zdrojem a Wrocławiem jest nie mała, samochód zapewne był mu niezbędny. Czy zakup się udał? Tego już nie wiemy.

Reklamy marki Dunlop: w polskiej prasie - niemiecki oddział firmy (1925 r.) 
oraz angielskiej - opony, samochody, piłki do golfa oraz tenisa (1920 r.)

Kontynuujemy badania nad historią golfa. Przed nami czekają kolejne odnalezione akta. Tym razem w archiwach… policyjnych! A sprawa dotyczy klubu z Giszowca.

 

PS. Otrzymana z wrocławskiego archiwum druga teczka aktowa, dotycząca Grand Hotelu, zawiera 23 strony scanów, które w części udało nam się przetłumaczyć i opracować. W niej również odnajdujemy interesujące dane, choćby: informacja o funkcjonowaniu książęcego Hotelu jedynie w okresie od Wielkanocy do jesieni, co pokrywa się z sezonem golfowym w Europie. Nic więc dziwnego, że niektórzy europejscy historycy, opowiadając o Szczawnie, powołują się na funkcjonującą wśród ówczesnych nazwę: „Golf Hotel”. Po więcej interesujących szczegółów, do których dotarliśmy, zapraszamy do lektury drugiej części opowieści o szczawieńskim golfie, która ukaże się niebawem w kolejnym numerze Golf&Roll. Magazyn w druku, a my już dziś zapraszamy do jego lektury.   

Komentarze