Styczeń 2024 roku okazał się wyjątkowo smutnym, tak nagle zabierając
z ziemskiego padołu dwoje niezwykłych naszych Przyjaciół i naszego Muzeum.
Violetta
![]() |
W trakcie nagrania wywiadu w ramach Nocy Muzeów, AWF Warszawa, 11 marca 2021 r. Fot.: zasoby własne |
Była ciepłą, sprzyjającą i motywującą do działania kobietą. Prawdziwą, elegancką kobietą. Pierwszy raz spotkaliśmy się u nas w Muzeum, gdy taksówką pod drzwi na szybkie spotkanie przywiózł ją energiczny Czesław Kruk. „Musicie się poznać” – oznajmił od progu dumny z siebie sprawca nagłego zamieszania. Obeszła spokojnie nasze muzealne progi, nie miała czasu usiąść, musiała wracać do swojej pracy. Nie kryła podziwu i z marszu zaproponowała współpracę.
Od tego momentu wielokrotnie spotykaliśmy się w Jej nietuzinkowym gabinecie: Dyrektor Biblioteki Głównej Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Każdy kącik tego miejsca pachniał książkami, kobiecą energią i… golfem. Ewidentnie była zagorzałą promotorką tego sportu. Sama również grywała, a po pracy spotykałyśmy się w gronie członkiń Polskiego Stowarzyszenia Golfa Kobiet. W Jej uczelnianym gabinecie, w rogu na dywanie, stale leżała rozłożona mata do puttowania, w wiklinowym koszu piłki i obok kij. Na bibliotecznym korytarzu w gablotach eksponowane były unikatowe golfowe publikacje i co nieco golfowych artefaktów z przeszłości. Zależało jej, aby studenci wiedzieli nieco więcej o tej dyscyplinie, wspierała aktywnie działania zmierzające do zadomowienia się tego sportu w murach AWF Warszawa.
Dla naszej współpracy otwierała liczne drzwi, nie tylko do uczelnianych gabinetów, ale również swoich zaprzyjaźnionych instytucji: Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie czy Biblioteki Zamku Królewskiego w Warszawie. Ale nie tylko golf był Jej oczkiem w głowie. Z całego serca cieszyła się każdym kolejnym bibliotecznym projektem, jak choćby umową z Mazowiecką Biblioteką Cyfrową na digitalizację „Przeglądu Sportowego”. Nie lubiła się chwalić, a na pierwszy plan zawsze wysuwała cały zespół współpracujących osób. „To wspólny sukces i każda osoba ma w nim swoje miejsce” – podsumowywała każde działanie ustawiając wszystkich ładnie do grupowego zdjęcia. Lista do podziękowań i wypisanych dyplomów była zawsze długa, a Viola wciąż dopisywała kolejne nazwiska.
Gdy przyszedł czas na spisane wszystkich bibliotecznych osiągnięć pierwotny tekst Jej autorstwa trzykrotnie przekroczył zakładany plan wydawniczy. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ta skromna osoba potrafiła zdziałać tak dużo. „Violu, ciężko to będzie skrócić, bo wszystko zasługuje na chwałę i wieczną pamiątkę” – „Tnij, bo wiem, że trzeba” – odpowiadała. Po wielu redakcyjnych wersjach i tak przekroczyliśmy przewidzianą drukiem liczbą stron. Na takie działania nie żałowała energii – „Gdy my tego nie opiszemy, to kto zamiast nas?” – zastanawiała się głośno. I dlatego na kartach Katalogu pt. „Golf dawniej i dziś” dodatkowo znalazł się swoistego rodzaju raport licznych golfowo-kulturalnych inicjatyw i projektów, podejmowanych na przestrzeni lat, zaprzyjaźnionych organizacji: Biblioteki Głównej AWF Warszawa, Muzeum Historii Golfa w Polsce, Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie i Polskiego Stowarzyszenia Golfa Kobiet. Violu, bez Twojej energii i pomysłu, praca tylu rąk z czasem uciekłaby z ludzkiej pamięci. Dzięki Tobie – została:
Sprawdź w Katalogu Biblioteki Narodowej
Największym zwieńczeniem naszych wspólnie podjętych przedsięwzięć były: przygotowane wydarzenia w ramach Nocy Muzeów w Warszawie w 2021 r., a przede wszystkim zorganizowana w maju 2022 r. wystawa pn. „Golf dawniej i dziś” wraz z wydanym katalogiem.
Dyrektor Violetta Perzyńska odeszła od nas 29 stycznia 2024 r. Biblioteka
Główna AWF Warszawa zawsze będzie przesiąknięta Twoją energią, bo w niej
zostawiłaś niemałą cząstkę siebie. Nigdy o Tobie nie zapomnimy.
Przyłączamy się do kondolencji złożonych przez Twoich najbliższych współpracowników: Pożegnanie
Andrzej
![]() |
Na bieszczadzkim szlaku w drodze na Smerek, Przełęcz Orłowicza, 25 lipca 2020 r.. Fot.: zasoby własne |
Tegoroczna Noc Biologów na Uniwersytecie Warszawskim znów cieszyła się dużym zainteresowaniem. Andrzej relację ze swojej prelekcji, którą miał w trakcie tego wydarzenia, opublikował w swoich profilach w social mediach. Był w nich stale obecny, stąd dosłownie na bieżąco wiedzieliśmy, co u niego słychać. „Dokładnie na takim wykładzie kilka lat temu się poznaliśmy. Pamiętasz?” – wrzuciliśmy w komentarzu. Oczywiście, że odpisał. Kolejna nasza reakcja w komentarzu lub prywatnej wiadomości powinna być w stylu, że za chwilę znowu musimy się spotkać na zajęciach. Zabrakło czasu, żeby odklikać, ale taka właśnie informacja utkwiła w głowie. I znów komunikator powiadamia, że jest nowy wpis od Andrzeja, tym razem zmienione zdjęcie profilowe. Jak zwykle damy lajka, więc trzeba kliknąć w post. Ale co to? Szok, niedowierzanie, w komentarzach sypią się kondolencje, wspomnienia, ból i zaskoczenie. Co minuta nowy wpis i nowy. Tak nagle? Z głową pełną kolejnych pomysłów i świadomością odpowiedzialności za realizację już podjętych – odchodzisz?
Przyjaźniliśmy się przede wszystkim prywatnie. Choć
wielokrotnie gościłeś w progach Muzeum i na muzealnych wydarzeniach, z kijem
golfowym początkującym krokiem pomykając po naszych dołkach, to jednak golf nie
należał do Twoich osobistych ani zawodowych pasji. Nie dałeś się nim
zaszczepić, Twoja życiowa energia szybowała zupełnie w innych kierunkach. Mieliśmy
jednak wiele wspólnych tematów: łączyła nas pasja zgłębiania historii oraz
ukochanie sztuki survivalu. Historia – temat oczywisty, ale co ma survival wspólnego
z golfem? Moim zdaniem – bardzo wiele i choć w tym temacie z Andrzejem mieliśmy
nieco odmienne zdanie, nie przeszkadzało nam to jednak, aby wspólnie m.in. przemierzać
trudne szlaki, pokonując własne słabości i ekstremalne warunki. Uczyliśmy się
od Ciebie umiejętności przetrwania w wielogodzinnym marszu, parzonej czarnej kawie
na małym ognisku gdzieś w leśnych czeluściach, wyposażenia własnego plecaka
tak, aby dał się udźwignąć i jednocześnie zawierał wszystko, czym dany szlak
może nas zaskoczyć. Miałeś plany napisać własny podręcznik.
Kochałeś ludzi, zwłaszcza tych młodych. Choć czasami trzeba
było robić „biznes”, no bo trzeba, znajdowałeś czas na wymagające poświęcenia,
często charytatywne, akcje: skrzyknąć i zgarnąć ekipę na puszczańskie bagna
albo mazurskie morsowanie, w szczerym polu oznaczyć największy polny głaz
tablicą upamiętniającą lądowanie Cichociemnych, na strzelnicy sportowej
trenować może przyszłych powstańców. Niech młodzi się nauczą, niech lokalni
pamiętają. Garnęliśmy do Ciebie wszyscy i braliśmy, co dajesz, całymi
garściami. Nikomu nie odmawiałeś.
Nie było jednak Ciebie z nami, gdy nasza drużyna ruszała na
niejedną turniejową rundę golfową. Ile wówczas razy, w trakcie gry na polach,
wspominaliśmy survivalowe wyprawy, gdy okazało się, że w golfowej torbie
brakuje tu i teraz… pary nieprzemakalnych rękawiczek, wodoodpornego opakowania
z notesem i ołówkiem na kartę wyników, czegoś tam na oparzenia słoneczne, kolejnej
paczki bakalii lub innej przekąski, dodatkowych skarpetek, itd. Dziś już wiem,
dlaczego golfowa torba ma tyle kieszonek, przegródek i schowków i że tylko
jedna z nich (no może najwyżej dwie) powinna być przeznaczona na golfowe piłki
i kołeczki tee. Reszta to dosłownie survivalowe wyposażenie, aby w czasie ponad
4-godzinnego (a czasem nawet 7-godzinnego) marszu być przygotowanym na każde
ekstremum. Zniechęcenie, zmęczenie i frustracja wynikami - jakże szybko
przybliżają golfa do survivalu. A na polu, podobnie jak na szlaku – gdy dopadnie
Cię niemoc, jedynym wyjściem z sytuacji… jest przetrwać i dotrzeć do mety.
Nawet jak się poddajesz, przerywasz grę i schodzisz wcześniej z pola, też musisz
dotrzeć do domu klubowego i zdać do komisji swoją kartę wyników. Nikt nie może zostać
na szlaku - „w życiu nie ma stop klatki”. „Kto nie walczy ten trenuje” – mawiałeś.
Więc trenujemy przed kolejną wyprawą lub turniejem golfowym.
Chorąży Andrzej Nowak odszedł od nas 22 stycznia 2024 r. Nie
umiemy się pożegnać, bo wiemy, że gdzieś tam znów się spotkamy: na niebieskich
połoninach i szlakach, z kosmicznym GPSem i mapą w ręku. Dołączymy do drużyny. Tu
na ziemi niech zostanie zasłużona - Cześć Twojej pamięci.
Przyłączamy się do kondolencji złożonych przez dyrekcję i grono pedagogiczne, uczniów i rodziców Liceum Ogólnokształcącego im. Czesława Tańskiego w Puszczy Mariańskiej.
"Oni nie umarli - poszli tylko naprzód."
Komentarze
Prześlij komentarz